Socjalizm wydaje się być piękną ideą, jednak jego podstawowym problemem jest to, że jest utopią. W samym tym stwierdzeniu nie ma niczego odkrywczego. Każdy zapewne słyszał to już nie raz, nawet zgadzając się z tym stwierdzeniem, choć jestem przekonany, że większość ludzi nie do końca rozumie dlaczego tak jest, myśląc socjalistycznie na codzień i nie zdając sobie z tego sprawy. W naszej obecnej gospodarce niby-rynkowej socjalizm pokazywany jest jako swego rodzaju relikt z przeszłości, monstrum z zamierzchłych komunistycznych czasów, których wiele obiecnie już dorosłych osób osobiście nawet pamięta.
Można postawić tutaj kilka pytań:
1. Dlaczego socjalizm jest zły?
2. Czy socjalizm nadal istnieje wokół nas (w nas)?
3. Czy problem socjalizmu dotyczy tylko gospodarki?
Ad.1. Idee równości, pomagania słabszym, opieki socjalnej, często kojarzone z socjalizmem, są dobre. Elementy te (pozornie socjalistyczne) znaleźć można w założeniach funkcjonowania kościoła (rozumianego jako wspólnota wierzących). Listy apostoła Pawła często propagują idee braterstwa np. zbierania pieniędzy na ofiary głodu w Jerozolimie, wspomaganie wdów i sierot. Do tego tematu powrócę może na krótko przy końcu. Na razie pomińmy odniesienia do chrześcijaństwa i wróćmy do naszych pytań.
Podstawową wadą socjalizmu na tym świecie jest właśnie wspomniana jego utopijność, która wynika z ludzkiego egozimu. Ludzie są egoistami i w takim świecie jedynym ustrojem jaki ma racjolanie rację bytu jest tzw. drapieżny kapitalizm, który potrafi batem utrzymać egoizm krótko przy pysku. Kapitalizm najogólniej mówiąc powoduje, że egoistycznie myślącemu człowiekowi opłaca się zrobić dla drugiego coś dobrego. Przykładowo, człowiek taki będzie podnosił jakość usług nie dlatego, że jest filantropem, ale dlatego że czuje na sobie oddech konkurencji, której w swoim egoiźmie chce odebrać klientów oraz zyski. To zmusi go do optymalizacji działań tak by skuteczniej mógł wykaszać konkurencję, co w efekcie doprowadzi do obniżania kosztów. Jeśli przy tym przegnie w obniżaniu kosztów to efekt będzie dokładnie odwrotny i straci klientów. Niedawno byłem u fryzjera w nowopowstałym zakładzie w okolicy. Pani się nie postarała. Widać było, że jak najszybciej chce zająć się kolejnym klientem. Efekt był taki, że na drugi raz już tam nie poszedłem i więcej nie pójdę. Kiedy ta pani straci w ten sposób 90% klientów, to zmusi ją to do podniesienia usług albo do zajęcia się inną rzeczą.
Podstawowym problemem ludzi nie rozumiejących czym są ekonomiczne realia życia jest utopijne myślenie, że socjalizm daje cokolwiek od siebie. Można postawić tutaj proste pytanie: Skąd socjalistyczna władza ma coś co może komuś dać? Czytałem dzisiaj w sieci o sztandarowym pomyśle naszego premiera polegającym na zbudowaniu w każdej gminie stadionu dla młodzieży. Pomysł ten jak każdy inny socjalistyczny niestety kuleje. Czytałem opinie internautów, którzy piszą jak wygląda wykonawstwo tego pomysłu w praktyce w ich gminach, tzw. polska rzeczywistość (niegospodarność, źle ustawione przetargi itp.). Donald Tusk obiecał stadiony, ale skąd na to bierze pieniądze? Z własnej kieszeni? Nie, on do tej kieszeni jeszcze napycha pieniądze zgarnięte za wymyślenie tego sztandarowego pomysłu. Prawda jest taka, że premier Tusk pieniądze na stadiony weźmie z moich i twoich podatków, pomniejszonych o tarcie i straty w systemie biurokratycznym, nie pytając się nas o zdanie czy nam to odpowiada. Osobiście nie lubię grać w piłkę, nie interesuje mnie piłka. Lubię za wycieczki po lesie i w ten sposób zamierzam spędzać wolny czas z rodziną. Dlaczego zatem mam płacić za stadiony? Na tym właśnie polega socjalizm. Trzeba jasno zrozumieć jedną podstawową rzecz:
Perpetuum mobile nie istnieje ani w swerze fizyki ani w swerze gospodarczej
Tarcie sprawia, że każda maszyna musi się zatrzymać bez dopływu energii kompensującej te straty. Im tarcie jest większe, tym więcej energii potrzeba by maszyna mogła działać na minimum obrotów. Podobnie jest w gospodarce. Im większa jest biurokracja, która nieuchronnie towarzyszy socjalizmowi, tym więcej energii (finansowej) potrzeba by to tarcie przezwyciężyć i aby tę maszynę utrzymać w jakimkolwiek ruchu.
Ad. 2. Oczywiście, że socjalizm istnieje, kwitnie i ma się dobrze. Wystarczy spojrzeć na nasze państwo, by przy odrobinie dobrej woli widzieć socjalizm na każdym kroku. Wystarczy spojrzeć na Unię Europejską by też zauważyć. Kiedyś opiszę to na konkretnych przykładach. Aby to właściwie zilustrować spójrzmy na kwestię podatków. Postawię tutaj tezę, którą można wyrazić za pomocą definicji:
Ilość pobieranych podatków jest odwrotnie proporcjonalna do wolności przeciętnego obywatela w kraju
Po co państwo pobiera podatki? Ano po to aby mieć pieniądze na realizację różnych celów, w tym socjalnych, społecznych np. te stadiony. W czym więc jest problem? Założenie jest w końcu szczytne. Ano problem polega na tym, że cele państwa nie muszą pokrywać się z moimi osobistymi celami. Powiem więcej, na ogół się z nimi nie pokrywają. W tej sytuacji im więcej państwo pobierze ode mnie podatku, tym bardziej staje się możliwa sytuacja, że moje cele nie będą realizowane na rzecz tego, że będą realizowane cele państwa, które są odmienne od moich. Jeśli by mierzyć możliwość realizacji własnych celów (wolność osobistą) za pomocą ilości posiadanych pieniędzy, to im więcej podatków pobierze państwo, tym bardziej ograniczy to moją wolność w decydowaniu o sobie. W skrajnym przypadku, przy ilości podatków równej 0% mielibyśmy totalną wolność, bo państwo nie mogło by realizować żadnych własnych celów. W zasadzie państwo by wtedy nie istniało, podczas gdy wszystko musiałbym zapewnić sobie sam. Z drugiej strony, przy podatku w wysokości 100% bylibyśmy totalnymi niewolnikami. W takiej sytuacji państwo musiałoby za nas zrobić dosłownie wszystko, łącznie z decyzją co zjemy dzisiaj na śniadanie, albo jakiego koloru papieru toaletowego użyjemy w ubikacji.
W każdym razie jeśli obecnie w Polsce wszystkie podatki i daniny jakie płacimy są na poziomie 70 % naszego początkowego dochodu, to w kwestii wolności jesteśmy raczej bliżej dolnej granicy, czyli niewolnictwa. Nie jestem zwolennikiem opcji 0%, bo istnieją pewne instytucje, które muszą być niezawisłe i niezależne od mojego egoizmu, takie jak np. sądownictwo, armia, czy policja, choć może w mniejszym zakresie kompetencji niż mają dzisiaj. Osobiście wolałbym mieć w domu broń, by w razie czego móc samemu wymierzyć sprawiedliwość intruzowi, który by naruszył moją sferę wolności osobistej, włamując się do mojego domu. Czekając na uruchomienie biurokracji w celu udzielenie mi pomocy w takiej sytuacji mogło by się zdarzyć, że zostałbym zamordowany wraz z rodziną, albo w najlepszym przypadku obrabowany. Sytuacja, w której obroniłbym sie sam, byłaby dla państwa a w efekcie dla mnie dużo tańsza. Brak kosztów związanych z łapaniem bandyty a później jego procesu, brak konieczności utrzymywania takiego byczka w więzieniu przez określony czas, z moich podatków oczywiście. No może byłyby koszty sprzątania mojej posesji po zdarzeniu, ale tylko jednorazowo, co i tak wyszłoby taniej.
Ktoś teraz powie no tak, ale może to był niewinny złodziejaszek co chciał tylko ukraść twoje pieniądze, albo twój stary komputer i nie należał mu się lincz z twojej strony. Odpowiem tak. Kiedy widzę w swoim domu obcego człowieka z młotkiem, nożem czy czymś innym tego typu to nie wiem jakie ma on zamiary. Każdy taki czowiek jest winny już za samo to, że się włamał i wiedząc, że mam w domu broń podejmuje ryzyko na własna odpowiedzialność. W każdym razie po kilku takich przypadkach raptownie spadłby popyt na mój dobytek wśród tego typu pasożytów. Rynek by się sam wyregulował. Patrząc na to w kontekście socjalizmu można powiedzieć tak, dbanie o moje bezpieczeństwo też jest formą usługi świadczonej przez państwo, za którą państwo pobiera sowitą opłatę w postaci moich podatków. Co jest istotne, opłata ta obejmuje wiele niepotrzebnych kosztów, które wynikają z funkcjonowania samej biurokracji.
Opisany przykład z bronią został celowo przerysowany, ale można pokazać wiele innych mniej drastycznych przykładów. Weźmy przykład tzw. leżących policjantów, mających na celu obniżenie prędkości ruchu kołowego na osiedlu. Obecnie państwo pobiera podatek na wykonanie tego tepu prac (np. podatek w paliwie). Z tego podatku 80% pochłania biurokracja (urzędnik który ma gdzieś to, aby wykonanie tej przeszkody było zgodne z moimi oczekiwaniami, konieczność zorganizowania przetargu, czy nawet utrzymanie w czystości ubikacji w budynku, w którym ten urzędnik pracuje, zapłacenie rachunków za prąd w jego biurze, jego pensji, ubezpieczenia zdrowotno-emerytalnego, które też przechodzi przez inne kanały tej machiny biurokratycznej itp.). W efekcie taki spowalniacz kosztuje mnie 5000zł. Gdybym ja sam wynajął taką firmę, to kosztowałby mnie to np. 1000 zł. Na tym właśnie polega socjalizm.
Dwie powyższe kwestie to jedna rzecz. Osobiście bardziej interesuje mnie natomiast problem socjalizmu patrząc z punktu widzenia serca człowieka. Za socjalizmem stoją określone zachowania ludzkie, które przejawiają się nie tylko w dziedzinie gospodarczej. W ten sposób przechodzimy do odpowiedzi na trzecie pytanie.
Mechanizmy funkcjonowania socjalizmu nie zmieniły się od początku jego istnienia. W socjaliźmie państwu się wydaje, że wie lepiej czego potrzebuję i dlatego chcąc mnie uszczęsliwić musi częściowo mnie ubezwłasnowolnić, robiąc 70% rzeczy za mnie, w praktyce uważając mnie za kretyna. Tak naprawdę nie ma różnicy między mechanizmami stojącymi za działalnością socjalistycznego rządu, a tymi jakie są niekiedy wprowadzane na poziomie rodzin, małżeństw, ale też niestety niektórych wspólnot chrześcijańskich (z nazwy według mnie), a już napewno różnego rodzaju sekt, o jakich bywa głośno co jakiś czas. W rodzinach takich wolność dzieci bywa ograniczna np. w taki sposób, że zmusza się je do wyboru ścieżki rozwoju, która odpowiada oczekiwaniom rodziców, np. ambitnie chorobliwemu ojcu. W rodzinach, w których funkcjonują takie chore mechanizmy, dzieci ale często też współmałżonek są kontrolowani się na każdym kroku. Stosuje się rozbudowany aparat władzy w postaci nakazów, zakazów, zastraszania, kija i marchewki, a wszystko po to aby była realizowana wola kontrolującej osoby. Nie mówię teraz bynajmniej, że wszystko można puścić na żywioł w wychowaniu dzieci i nie stosować żadnej władzy. Sam mam piątkę dzieci i jestem tutaj raczej realistą stosując władzę, co bynajmniej nie oznacza że jestem socjalistą. Jest tutaj subtelna różnica. Dzieci akurat trzeba trzymać w posłuszeństwie i karności i mieć nad nimi kontrolę z tego prostego powodu, że w odróżnieniu od dorosłego świadomego obywatela, one są właśnie dziećmi i faktycznie potrzebują asysty i opieki rodziców, ponieważ nie rozumieją jeszcze wszystkiego jak należy. Trzeba tylko najwcześniej jak to tylko możliwe pozwalać im na samodzielność we wszystkich możliwych sferach życia, luzując władzę nad nimi jak tylko zaczną sobie w danej swerze radzić same. Przykładowo, nie pozwoliłbym dziecku w wieku 4 lat samodzielnie podróżować pociągiem, ale nasza najmłodsza córka gdy miała 2 lata potrafiła już sama się ubrać w piżamę, a jadła sama jak miała półtora roku. Polegało to na tym, że w pewnym momencie się zbuntowała przeciwko karmieniu jej, widząc że starsze rodzeństwo je samodzielnie. My natomiast nie stosowaliśmy mechanizmów siłowych by ograniczyć jej prawo wolności w tej kwestii, pomimo że kosztowało nas to przez jakiś czas konieczność sprzątania 80% obiadu z podłogi i przebieranie jej kilka razy dziennie na początku. Wolności niestety trzeba się uczyć mozolnie, ale trzeba dawać możliwość uczenia się jej :-) Widziałem niestety rodziny, w których dzieci się karmiło do czwartego roku życia a nawet dłużej i tacy rodzice dziwili się przy tym, że nasze dziecko je samodzielnie już w wieku 2 lat. Władza socjalistyczna zawsze broni się przed poluzowaniem kontroli, dlatego uważajmy na naszą postawę. Jeśli stosujemy w jakikolwiek sposób nadmierną władzę to jesteśmy socjalistami z definicji.
Z nadmierną władzą związanych jest kilka niebezpieczeństw. Przy dłuższym oddziaływaniu mechanizmów kontroli dochodzi do podobnego efektu jaki występuje w przypadku zwierząt trzymanych w klatkach. Zwierzę jakie wychowało się w klatce nie potrafi już samodzielnie funkcjonować. Nawet jeśli zostanie wypuszczone na wolność to zginie np. z braku umiejętności polowania. Kiedyś dziecko (nie pamiętam, może moje wasne) spytało się w swojej szczerości w ZOO, dlaczego nie można tych biednych zwierzątek wypuścić na wolność? W odpowiedzi usłyszało, że te biedne zwierzątka by sobie nie poradziły na wolności. Dziecko tak naprawdę dowiedziało się, że wolność jest zła. Kiedy dzisiaj mówię co niektórym, że nie powinno być obowiązkowego ZUSu czy OFE, to słyszę w odpowiedzi, że jaśli by to zniesiono, to ludzie by sobie nie poradzili i wszystko by wydali od razu, a na starość by musieli żebrać. Tak to prawda, my dzisiaj jesteśmy tak wytresowani w braku wolności, że w praktyce uwolnienie przyniosło by mnóstwo ofiar społecznych. Na początku zanim by się to wyregulowało tak by pewnie było i była by to cena jaką niektórym przyszłoby zapłacić za wolność. Mi osobiście nie, bo ja mam wrodzoną, poznańską :-) oszczędność.
Problemem nie jest tutaj fakt posiadania wolności ale brak doświadczenia w używaniu tej wolności
Problemem nadmiernej socjalistycznej władzy jest dodatkowo jej niewydolność. Władza nie jest Bogiem i nie ma zdolności nieograniczonego zaspokajania potrzeb wszystkich obywateli z prozaicznej przyczyny braku czasu. Jeśli władza centralizuje coraz więcej sfer w swoich rękach, to zaczyna brakować jej czasu na to by skutecznie zaspokajać wszystkie potrzeby każdego obywatela. Stąd konieczna jest wtedy rozbudowa aparatu urzędniczego i kosztów związanych z jego funkcjonowaniem, po to by byli ludzie obsługujący nasze niby potrzeby.
W jaki sposób socjaliści zdobywają władzę?
Socjaliści myślą zawsze irracjonalnie, więc potrzebują odpowiednich metod by skłonić na ogół racjonalnie myślące społeczeństwo do przekazania im władzy. Jeszcze nie tak dawno temu mechanizm zdobywania władzy przez socjalistów był prosty. Przystawiało się społeczeństwu pistolet do głowy i było po zawodach. Było widać wyrażnie gdzie są wilki a gdzie owce. Dzisiaj natomiast mamy powszechnie panującą demokrację i ludzie reagują alergicznie na samą myśl, że mogłoby jej nie być. No ale socjaliści przecież nie wymarli w 1989 roku, tak samo jak nie wymarły egoistyczne serca ludzkie, rządne kontroli nad innymi. Co się zatem zmieniło? Nic poza metodami. Dzisiaj socjalista nie może wyglądać jak wilk. Musi się kamuflować udając liberała albo demokratę :-)
Jeden z moich bliskich przyjaciół lubi używać porównania sposobów zdobywania ludzi do metod polowań różnych gatunków węży. Stosując to porównanie można powiedzieć, że dawniej socjaliści działali jak grzechotnik. Szybki atak i po sprawie. Dziś tak się już nie da, przynajmniej w Unii Europejskiej. Dzisiaj trzeba stosować metodę boa dusiciela. Stopniowo się oplata ofiarę powolnymi ruchami tak by nawet nie spostrzegła tego, że się wokoło niej coś dzieje. Dzisiaj władzę zdobywają najsprytniejsi socjaliści, którzy potrafią ludzi wyprowadzić w pole, czułymi słowami obiecując im gruszki na wierzbie w taki sposób, że tamci autentycznie wierzą, że rzeczywiście mogą te owoce na tym drzewie wyrosnąć. Socjaliści przy wyborach zawsze obiecują uruchomienie jakiegoś nowego perpetuum mobile, wunderwaffe, a kolejne pokolenia ogłupionych przez telewizję ludzi dają się nabierać na coraz to nowsze kuglarskie sztuczki słowne takich ludzi. Ciekawe jakie nowe hasła zeserwują nam nasi politycy przy następnych wyborach. 3 miliony mieszkań już były, poworty do Polski w wyniku cudu gospodarczego już też, becikowe już było.
Kiedy ludzie zrozumieją, że jedyną skuteczną metodą cudu gospodarczego jest oszczędność, czyli cięcie kosztów, czego można dokonać jedynie przez rzeczywiste samoograniczenie się władzy i wyraźną redukcję liczby urzędników w systemie? Np. powinno się natychmiast zredukować liczbę darmozjadów na Wiejskiej w Warszawie nawet o 3/4. Liczbę ministerstw powinno się zredukować do 6-8 najważniejszych, związanych np. z bezpieczeństwem kraju. Powinno się ograniczyć ingerencję państwa w gospodarkę do tego stopnia, aby nie miało nawet sensu przkupywać urzędników, bo i tak nie oni decydowaliby o kontraktach. Pensje posłów powinny być dużo niższe, tyle ile wynosi np. pensja naukowca w Polsce. Dziwne? W Kanadzie parlamentarzysta w prowincji Alberta ma roczną pensję mniej więcej na poziomie pensji osoby na stanowisku Full Professor na Uniwersytecie. Powinni to być ludzie o określonej pozycji społecznej, których stać na to, żeby prawie społecznie pracować dla kraju, a nie pchać się do władzy dla samego koryta.
W jaki sposób socjaliści utrzymują irracjonalną władzę?
W socjaliźmie ten kto ma władzę i ją kocha, boi się jej utraty, bo to zdetronizowałoby jego ego. Na poziomie państwowym mechanizmy sprawowania nadmiernej władzy realizowane są poprzez nadmierne podatki, po to by maksymalnie ograniczyć naszą wolność decyzji. Im więcej podatków płacimy, tym więcej sfer naszego życia jest w ich rękach. Tym bardziej nasze myśli z konieczności kierowane są w ich kierunku, szukając u nich zaspokojenia własnych potrzeb, których sami nie możemy zaspokoić, bo zostaliśmy ograbieni ze środków na ten cel.
Socjalistyczna władza musi jakieś potrzeby zaspakajać, choćby we własnym interesie, bo inaczej nastąpiłby bunt niewolników czy półniewolników. Władza taka musi zatem rozwijać aparat biurokracji, zatrudniając coraz więcej pierdzących w stołki urzędników zajmujących się mną bez mojej zgody i kontrolujących moją wolność i moje pieniądze, w praktyce organizując życie za mnie, zamiast robić w tym czasie inne bardziej pożyteczne rzeczy. Urzędnicy ci generują potworne straty w systemie i sprawiają, ze cały system zwany gospodarką działa źle jak źle nasmarowany sinik. Równolegle ze zwiększaniem urzędniczego aparatu ucisku, władza stara się przeciwdziałać możliwości buntu, kontrolując obywatela na każdym kroku by czasami nie ukrył gdzieś strzępków swojej wolności. Niedawno czytałem, że UE chce doprowadzić do pełnej jawności zawartości kont obywateli, tak by niczego nie zataili przed socjalistycznym fiskusem. Chce aby nastąpiła pełna jednomyślność na jej terenie w tej kwestii po to, by przy okazji mieć też środek nacisku na Szwajcarię, by zmusić ją do wprowadzenia podobnej jawności. W socjaliźmie każda metoda wprowadzenia pełnej kontroli nad niewolnikami jest dobra, a cel uświęca środki.
Inną metodą tłumienia potencjalnego buntu już w zarodku jest rozbrojenie społeczeństwa np. powszechny zakaz posiadania broni, ale również wpisujące się w ten trend obecnie narzucane przez Unię metody, które odstrzelą młodym chłopcom ja.. ops genitalia już w przedszkolu. Czytałem, że nie będzie wolno stosować tam żadnych zabawek militarnych. Wszyscy mają być grzeczni i słodkopierdzący dla siebie nawzajem. Mają miłować pokój, ekologię, a później pewnie jeszcze gejów oraz lesbijki itp. Taką bezbronną odmóżdżoną i wytresowaną w miłości do Unii tłuszczą łatwiej będzie rządzić i decydować za nią. Państwo (niedługo będzie nim UE na obecnych ziemiach Rzeczypospolitej) będzie już niedługo decydować o tym, jak będą wychowywane nasze dzieci, poprzez odpowiednie wychowanie „patriotyczne”. Byłem niedawno na stronach WWW kilku szkół w Poznaniu i zaraz na wejściu widziałem np. informację o Kółku Europejskim. Socjalizmowi zawsze potrzebna jest jakaś młodzieżowka. Był kiedyś hitlerjugend, był Konsomoł, ZSMP, a teraz będzie nowy, wytresowany, bezwolny i ugrzeczniony eurojugend, śpiewający hymn Unii o równości i braterstwie, który bez wahania odda własną wolność w ręce władzy za miskę zupy.
Jestem wrogiem wszelkiego socjalizmu, bo kojarzy mi się on z nieefektywnością, niegospodarnością, bezczelnym wtrącaniem się w moje życie, ograniczeniem mojej wolności, wtrącaniem się w wychowanie moich dzieci itp.
Na koniec chciałbym może powrócić na chwilę do tematu poruszonego na początku, a mianowicie tego jak socjalizm ma się do chrześcijaństwa. Moją tezą jest to, że socjalizm z definicji jest zły, ponieważ jego działania zawsze wynikają ze złych motywacji i błędnych irracjonalnych założeń, które są skierowane przeciwko społeczeństwu, przeciwko rodzinie, w zależności o jakim zakresie jego działania mówimy. Socjalizm dla zareklamowania siebie używa natomiast dobrych haseł po to by wydać się mniej odrażający i omamić ludzi. Tymi hasłami są właśnie równość braterstwo, pomaganie sobie nawzajem itp. Powiesz mi, że takiego myślenia już dzisiaj nie ma? A akcja w Niemczech dopłat do nowych tanich aut, by podtrzymać produkcję? Czy to nie jest pomoc braterska dla nierentownego przemysłu? Jak myślisz kto zapłaci za te auta? Podatnik niemiecki. Zreszta w innych krajach europejskich, w tym w Polsce też chcieli to wprowadzić. A co jeśli mi odpowiada moje stare 11-letnie auto i nie zamierzam go zmienić? W ramach socjalistycznego braterstwa mam dopłacić poprzez swoje podatki innym? Oczywiście będzie potrzeba 1000 nowych urzędników, którzy będą rozpatrywać jakieś podania, wydawć druczki itp. No ale wzrośnie liczba miejsc pracy przy okazji :-). Zwracajmy na takie rzeczy uwagę i nie dajmy się oszukiwać, wierząc w perpetuum mobile.
Chrześcijaństwo nie ma nic wspólnego z socjalizmem, ponieważ pomimo, że hasła troski o siebie nawzajem, pomagania sobie występują i tu i tam, to w chrześcijaństwie wynikają one z zupełnie innej motywacji. Nie mówię o patologiach jakie spotyka się obecnie albo spotykało się w chrześcijaństwie dawniej, ale o założeniach chrześcijaństwa. Podłożem niby-socjalistycznych zachowań w chrześcijaństwie jest miłość i to ona sprawia, że ludzie sobie pomagają bez przymusu z zewnątrz. Tak zresztą w założeniu powinno być w rodzinie. Do tego tematu powrócę jeszcze za jakiś czas.